Opera na Zamku w Szczecinie
70-540 Szczecin
Ul. Korsarzy 34
Strona główna Opery na Zamku w Szczecinie
Repertuar
Bilety i Rezerwacja
Kasa Opery na Zamku
czynna: wtorek - piątek w godzinach 12.00-18.00
oraz zawsze 2 godziny przed spektaklem
Tel. 091 43 48 106
E-mail: rezerwacja@opera.szczecin.pl
Dyrektor naczelny
Kunc Warcisław
Trzydzieści lat Opery w siedzibie na Zamku
Tekst dr Mikołaj Szczęsny
W szacownych murach Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie na przestrzeni dziejów miało swą siedzibę wiele instytucji, organizacji i stowarzyszeń, wywierających znaczący wpływ na życie artystyczne i kulturalne miasta, ale przed 1978 rokiem nie gościła w nich dramatyczna scena muzyczna. Po zamknięciu pięknej księgi zatytułowanej Operetka na Potulickiej, obejmującej lata 1956–1978, przyszła pora na zapisywanie pierwszych rozdziałów kolejnego tomu – Opera na Zamku. Niejako po drodze, zapisanej wieloma premierami i rozbudową repertuaru, Operetka Szczecińska zmieniła się w Teatr Muzyczny (1965), później Operę i Operetkę (1987) i wreszcie stała się Operą na Zamku.
W nowej siedzibie wszystko zaczęło się od Kuligu Schillera, wystawionego 13 kwietnia 1978 roku. Sielankowy obraz w wodewilowym ujęciu, w którym folklor umiejętnie przemieszany został ze staropolskimi obyczajami, nie uwolnił doświadczonego dyrektora i reżysera od myśli o podstawowym wyróżniku nadającym nowej, dramatycznej scenie muzycznej prawdziwie profesjonalne cechy, wprowadzające ją w świat europejskich teatrów muzycznych. Miała się nim stać opera, jako najdoskonalszy gatunek stworzony przez wielkich mistrzów od renesansu przez barok, klasycyzm, romantyzm do czasów współczesnych.
Formowanie atrakcyjnego repertuaru operowego stało się dla Tadeusza Bursztynowicza wręcz misją. Był przekonany, że zamkowy teatr był gotowy do zmierzenia się z wielkim repertuarem operowym. Żaden reżyser, kierownik artystyczny i dyrygent związany z dramatyczną sceną muzyczną w Polsce nie mógł i nie może przejść obojętnie obok twórczości Moniuszki. Tadeusz Bursztynowicz pokusił się o wystawienie dwóch największych dzieł polskiej klasyki operowej – Strasznego dworu (w lipcu 1980 roku) i Halki (w czerwcu 1982). Dla szczecińskiego zespołu operowego był to trudny sprawdzian możliwości artystycznych, umiejętności śpiewu belcanto i sugestywnej gry aktorskiej. Tymczsem dyrygent, Jerzy Michalak, już pracował nad partyturami Madame Butterfly Pucciniego – wystawionej w styczniu 1982 roku, Traviaty Verdiego, zaprezentowanej widzom rok później i Toski Pucciniego, która ujrzała światła rampy w lutym 1985 roku.
Wystawienie włoskiej triady operowej i dwóch wielkich polskich oper romantycznych pozwalały niepoprawnym szczecińskim optymistom rozpatrywać możliwości przekształcenia Teatru Muzycznego w Operę. Wśród argumentów przytoczono niekwestionowane sukcesy premier Wesołych kumoszek z Windsoru Nicolaia, Henryka VI na łowach i Zamku na Czorsztynie Kurpińskiego oraz Jasia i Małgosi Humperdincka. Ostatecznie władze kulturalne uznały, że wniosek jest inicjatywą przedwczesną, a nowa nazwa niczego właściwie nie zmieni.
Ówczesne operowe ambicje Szczecina nie przesłoniły na szczęście dorobku klasycznej operetki wiedeńskiej. Dzieła von Suppé’go, Straussa syna i Millöckera nie mogły zniknąć z zamkowej sceny. "Operetka jest jak wino; krok w lewo i smakujesz kwaśne winko, krok w prawo i delektujesz się pienistym szampanem" – miał powiedzieć Tadeusz Bursztynowicz, gdy przyszła pora na wystawienie Carewicza Lehara, a później Boccaccia von Suppe'go, już po premierze straussowskiego Barona cygańskiego.
W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia dominującą część propozycji repertuarowych szczecińskiej sceny muzycznej stanowiły lżejsze formy – operetki, musicale, wodewile i przeróżne śpiewogry. Wierni melomani przybywali także na premiery mniej udane, które wspomnieć wypada niemal wyłącznie z kronikarskiego obowiązku – Słodką Irmę Monnot, Zbójecką oberżę Grothe'go, Mojego przyjaciela Bunbury Natschinskiego, także Dobranoc Bettino Kramera. Tadeusz Bursztynowicz z sukcesów i porażek wyciągnął nieco ryzykowny wniosek: – Można tolerować złą operę, słabą orkiestrę symfoniczną. Operetka ma prawo istnieć pod jednym warunkiem – że jest dobra.
W zamkowym repertuarze pojawiały się także perełki, do których zaliczała się Pimpinone Telemanna, wystawiona w październiku 1981 roku. Sukcesem kasowym, związanym ściś z artystycznym, zakończyły się dwie błękitne realizacje sceny zamkowej w pierwszym okresie działalności – Błękitny zamek Czubatego (w październiku 1982) i Błękitna maska Raymonda (w lutym 1986 roku). Zespół baletowy okazał się dobrze przygotowany do przejścia na trudniejszy repertuar już w połowie lat siedemdziesiątych. Wieczór baletowy złożony z Tańców połowieckich Borodina, Błękitnej rapsodii Gershwina i Carmen Bizeta/Szczedrina zdawały się zapowiadać, że w Szczecinie może w krótkim czasie powstać balet o dobrych kompetencjach. Koronę na zrealizowane w tym czasie spektakle baletowe nałożyła udana premiera Coppélii Delibesa, która odbyła się w czerwcu 1985 roku.
Pozyskiwanie dla szczecińskiej sceny zamkowej szerszej widowni i nowych widzów wiązało się z wystawianiem atrakcyjnych spektakli przeznaczonych dla dzieci i młodzieży. Po dwóch premierach w 1983 roku –Toto Sarta oraz Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków Pawłowskiego stolica Pomorza Zachodniego gościła autorów librett i dyrektorów muzycznych oper, operetek i teatrów muzycznych z całej Polski. Wśród nich znaleźli się wybitni przedstawiciele kultury muzycznej i teatralnej Polski – Lucjan Kaszycki, Benedykt Konowalski i Ryszard Filipski. Pomimo wielkiego zaangażowania dyrektora Tadeusza Bursztynowicza, Szczecin nie stał się jednak znaczącym centrum dramatycznej twórczości muzycznej dla dzieci i młodzieży.
Dzięki dyrektorowi spełnionych marzeń po przejściu na zamek Teatr Muzyczny stał się instytucją, która była zdolna do nawiązania współpracy nie tylko z sąsiednimi teatrami operowymi w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej. Szczecińscy artyści pojawiali się na scenach operowych w Katanii, Ragusie i Vittorii, wspierając się gościnnie występującymi Hanną Rumowską i Krzysztofem Molędą.
Po tak silnej osobowości artystycznej, jaką dysponował Tadeusz Bursztynowicz, trudno było znaleźć następcę, który potrafiłby udźwignąć ciężar odpowiedzialności artystycznej i organizacyjnej przez dłuższy czas. Prowadząc szczeciński Teatr Muzyczny tylko przez jeden sezon artystyczny jego następca Andrzej Kisielewski nie zdążył zrealizować swej wizji repertuarowej i artystycznej.
Po całkiem udanym wystawieniu Piotrusia i wilka Prokofiewa oraz Baśni o Iwanie Siłaczu Cui, przyszła pora, może zbyt wczesna, na wielką operę romantyczną – Fausta Gounoda. Zarówno kontrowersyjna koncepcja reżyserska, jak i nieporozumienia obsadowe, nie pomogły tej kosztownej inscenizacji w dłuższym bytowaniu na scenie zamkowej. Została zdjęta z afisza już we wrześniu 1987 roku. Z nazwiskiem Andrzeja Kisielewskiego będzie się więc wiązało właściwie tylko przemianowanie Teatru Muzycznego na Operę i Operetkę, co nastąpiło 18 września 1986 roku.
Rozpoczęte w październiku 1986 roku rządy Urszuli Trawińskiej-Moroz zaowocowały początkowo wystawieniem dwóch klasycznych spektakli o ustalonej renomie na europejskich scenach operowych: Fontanny Bachczyseraju Asafiewa i Zemsty Nietoperza Johanna Straussa II. Eksportowymi przebojami szczecińskiej sceny na Zamku były jednak pod koniec lat osiemdziesiątych Hrabina Marica i Błękitna maska, oklaskiwane w Austrii, Holandii, Luksemburgu, Niemczech i w Szwajcarii. Kolejną perełką potwierdzającą, że także w muzyce dramatycznej małe jest piękne okazało się wystawienie arcydzieła Pergolesiego La serva padrona czyli Służąca panią, a także pełnej uroku operetki Milutina Popłoch wśród dziewcząt.
Po nowej inscenizacji Strasznego dworu Moniuszki (w lipcu 1987 roku)przyszła pora na niezbyt udaną sceniczną próbę kompozytorską Panka o patriotycznej treści Marsz, marsz Polonia (premiera w listopadzie 1988 roku) i kolejny upominek dla dzieci – Bajkową paradę szczecinianina Brunona Gościniaka, wystawioną w grudniu tego samego roku.
Płonna nadzieja na przerwanie dyrektorskiej tymczasowości, która trwała już trzy sezony artystyczne, pojawiła się dopiero na początku lat dziewięćdziesiątych. Jacek Kraszewski, który objął dyrekcję placówki w lutym 1989 roku, pozostał na swoim stanowisku zaledwie do maja 1992 roku. Lata transformacji ustrojowej nie zaowocowały w Szczecinie szczególnymi osiągnięciami sceny operowej i operetkowej. Cygańska miłość Lehara i Kwiat Hawajów Abrahama pozostawały w estetyce typowej dla pierwszej połowy XX wieku, a Polska krew Nedbala, wystawiona w kwietniu 1990, okazała się bardziej ciekawostką repertuarową niż sukcesem artystycznym. Spektaklem, który można ocenić wysoko była grudniowa premiera Cyganerii Pucciniego. Trudno było się zachwycać Drzewkiem Aby-Baby Talarczyka, czy też Nie tylko we Lwowie hrabiego Dzieduszyckiego.
Teatr bazował wówczas na wykonawcach trwale związanych z Operą i Operetką. Możliwości finansowe sceny były jednak bardziej niż ograniczone, a redukcje kadrowe, jeżeli w ogóle, to ratowały sytuację tylko doraźnie. Wymuszało to zmianę tradycyjnego sposobu funkcjonowania teatru i skoncentrowanie uwagi na przygotowywaniu spektakli przewidzianych do zaprezentowania na scenach zagranicznych: w Austrii, Belgii, Niemczech i Szwajcarii. Kolejnych siedem premier zrealizowanych zostało przy znacznym wkładzie finansowym kontrahentów niemieckich. Jednak ani Polska krew Nedbala, ani Kwiat Hawajów Abrahama, nie przyczyniły się do nadzwyczajnego uatrakcyjnienia repertuaru szczecińskiej Opery i Operetki. W kategorii wydarzenia artystycznego można było oceniać właściwie tylko inscenizowane wykonanie Requiem d-moll Mozarta, które po raz pierwszy zabrzmiało w operowej realizacji w październiku 1990 roku i okazało się skutecznym sposobem uniknięcia kosztów wystawienia pełnego spektaklu operowego, operetkowego, baletowego czy też musicalowego.
W roku 1992 piętrzące się przed dyrektorem Jackiem Kraszewskim trudności osiągnęły apogeum. Osłabiona kadrowo i finansowo scena zamkowa znalazła się w krytycznej sytuacji. Pod koniec sezonu artystycznego 1991/1992 niezbędna okazała się zmiana dyrekcji i znalezienie nowych, ożywczych impulsów, które umożliwiłyby wydobycie się z finansowej i organizacyjnej zapaści.
Szybko okazało się, jak bardzo potrzebne były spektakularne wydarzenia, które stały by się impulsami, zaczynem nowego w polityce repertuarowej i w sposobie funkcjonowania Opery i Operetki. Miały one pozwolić szczecińskim melomanom uwierzyć, że posiadają interesujący teatr muzyczny a nie prowincjonalną, peryferyjną scenę muzyczną. Pierwszym sygnałem poważnych zmian w sposobie funkcjonowania szczecińskiego teatru operowego okazało się wyprowadzenie zespołu wykonawców ze sceny operowej na dziedziniec zamkowy i wystawienie Carmen Bizeta na wolnym powietrzu. Koncerty i spektakle na dziedzińcu zamkowym stały się nową i atrakcyjną propozycją artystyczną trzydziestoletniego nowego dyrektora, Warcisława Kunca. Spektakularnym wydarzeniem okazał się przyjazd do Szczecina w 1993 roku wybitnego tenora José Carrerasa, którego występ współorganizowany przez Operę i Operetkę oraz szczeciński Ośrodek Telewizyjny okazał się sukcesem artystycznym i organizacyjnym. Na plenerowej scenie na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich w ramach Letnich Sezonów Operowych, oprócz spektakli które zaistniały następnie na stałej scenie (Straszny dwór, Trubadur, Tolerancja, Księżna cyrkówka, Tosca, Nabucco i Carmen) wykonane zostały po raz pierwszy zarzuela La Revoltosa czyli Przewrotna Chapiego (w lipcu 1997 roku), Carmina burana (w sierpniu 2001), Węgierska noc i Włoska noc (w kolejnym sezonie letnim) oraz światowe prawykonanie Credo Seroki (nagrane i wydane na płycie CD przez BMG) w obecności Pani Prezydentowej Jolanty Kwaśniewskiej. Wydarzeniem, które jednak najbardziej wpisało się na stałe w letnią działalność teatru jest coroczna organizacja Wielkiego Turnieju Tenorów Opery na Zamku. Turniej Tenorów który doczekał się już dziewięciu edycji i zawsze ponad miarę wypełnionego publicznością dziedzińca.
Mimo niesłabnącego zainteresowania szczecińskich melomanów światem operetki, musicalu i wodewilu, o randze szczecińskiej sceny miały przesądzać w czasie dyrekcji Warcisława Kunca przede wszystkim premiery operowe. Od 1993 do 2002 roku było ich siedem, nie licząc spektaklu dramatycznego Amadeusz Schaffera, z muzyką wielkiego Mozarta, zrealizowanego wespół z zespołem Teatru Dramatycznego w Koszalinie. To swoista rewia przebojów, w której Carmen, Trubadur, Cyganeria, Cyrulik sewilski, Tosca, Bal maskowy i Nabucco, Uprowadzenie z seraju (opera Mozarta wystawiona w 1998 roku z okazji dwudziestolecia pracy na zamkowej scenie) i Czarodziejski flet stanowią do dzisiejszego dnia prawdziwe perły w operowej koronie.
Do tego dodać należy wspaniały festiwal Vivat Moniuszko, trwający od 2003 do 2005 roku. Wystawiono dwie jednoaktówki Verbum nobile i Flis, a później Straszny dwór, Halkę, Hrabinę i Parię, czyli wszystkie ukończone i kompletne dzieła sceniczne kompozytora. Osiągnięcie wręcz imponujące, nie tylko w skali kraju.
Mimo tak wielu premier operowych w repertuarze nie brakowało operetek i musicali – ponad piętnaście tego rodzaju spektakli zadowoliło publiczność i nawet najwybredniejszych krytyków szczecińskiego teatru operowego. Prawdziwą sympatią wśród widzów cieszył się – wyreżyserowany przez Krzysztofa Kolbergera - Żołnierz królowej Madagaskaru Dobrzyńskiego, który doczekał się realizacji telewizyjnej. Wśród innych produkcji – obok klasycznie zrealizowanych: Madame Dubary Millockera, Hrabiego Luxemburga Lehara, Barona cygańskiego Johanna Straussa II (premiera tej operetki była „na żywo” transmitowana do sieci internetowej – była to prawdopodobnie pierwsza tego typu transmisja w polskim teatrze muzycznym) i rzadziej grywanej Księżnej cyrkówki Kalmana, niewątpliwie wyróżniły się: Orfeusz w piekle z bardzo efektowną scenografią Ryszarda Kaji oraz Wesoła wdówka, dzięki brawurowej inscenizacji Adama Hanuszkiewicza, który chyba przekonał Warcisława Kunca, iż operetka winna być wystawiana z użyciem bardziej współczesnych środków wyrazu. To zaowocowało w realizacjach Księżniczki czardasza Kalmana oraz Clivii Dostala. Na zupełnie odrębne wspomnienie zasługuje sentymentalna gala operetkowa Potulicka, przygotowana i wystawiona z okazji jubileuszu czterdziestolecia szczecińskiej sceny muzycznej.
Wyprawa do świata musicalu przyniosła niekwestionowany sukces Skrzypka na dachu Bocka, potwierdzony przez tysiące melomanów, a także West side story Bernsteina – spektakl, który publiczność doceniła przyznaniem nagrody Bursztynowego pierścienia 2001 roku. Mniejszą popularnością cieszyły się My fair Lady Loeve i Kiss me Kate Portera. Musicalowa wersja Ilony Sekacz Opery żebraczej Johana Christopha Pepusccha przygotowana w koprodukcji z niemieckim teatrem Uckermärkische Bühnen Schwedt, z którym Opera na Zamku obok teatru Vorpommern in Greifswald und Stralsund, blisko współpracowała od początku lat dziewięćdziesiątych, nie wzbudziła nadzwyczajnego entuzjazmu publiczności.
Stale dbano o repertuar adresowany do najmłodszej publiczności. Krasnoludki, krasnoludki – Kijonki i Gertner oraz Ania z Zielonego Wzgórza Karneckiego i Wojtyszki były spektaklami, które zawsze gromadziły komplety. Baśń O krasnoludkach i sierotce Marysi potwierdziła muzyczny zmysł dramatyczny szczecińskich autorów, poety – Henryka Banasiewicza i Janusza Stalmierskiego - szczecińskiego kompozytora, którego doświadczenia wyniesione ze współpracy z teatrami i pantomimą zaowocowały w Operze na Zamku światową prapremierą tego dzieła. Współczesną formą zaskoczył młodych widzów Jan Oleszkowicz i prapremiera jego Skąd to zwierzę w operze, które doczekało się realizacji telewizyjnej. Prawdziwym zaś hitem wśród nastolatków okazał się musical według baśni braci Grimm Królewna Śnieżka i krasnoludki, z muzyką Wodeckiego i Churchilla z disnejowskiej produkcji filmowej, który w ciągu jednego sezonu obejrzało ponad 15 tysięcy młodych widzów. Andrzej Piaseczny, Natalia Kukulska i Joanna Trzepiecińska znacznie przyczynili się do popularności tego spektaklu.
Warcisław Kunc w czasie swoich dwunastoletnich rządów w Operze na Zamku wielokrotnie zapraszał artystów powszechnie uznanych. Był to jego sposób na zwracanie uwagi władz na swój teatr, który zawsze borykał się z trudnościami finansowymi. Wiedział też, że podoba się to zachodniopomorskiej publiczności, wyznając zasadę iż „Opera bez słynnych artystów jest jak niebo bez gwiazd”. W Szczecinie gościliśmy m.in.: Zdzisławę Donat, Wiesława Ochmana, Ryszarda Karczykowskiego, Barbarę Zagórzankę, Dariusza Stachurę, Grażynę Brodzińską, Ryszardę Racewicz, Jerzego Maksymiuka, Adama Kruszewskiego, Fiorenzę Cossotto, Aleksandra Teligę, Wandę Polańską, Joannę Cortes oraz Wojciecha Malajkata, Zbigniewa Wodeckiego, Małgorzatę Niemirską, Marka Walczewskiego, Henryka Machalicę. Jednocześnie Warcisław Kunc stwarzał szanse młodym polskim artystom. Na zamkowej scenie swoje pierwsze znaczące kroki stawiali m.in.: Bogusław Bidziński, Dorota Radomska, Tomasz Tokarczyk, Iwona Hossa, Marcin Bronikowski, Adam Zdunikowski, Mikołaj Zalasiński, także soliści, którzy współtworzą dzisiejszy zespół artystyczny, m.in: Piotr Deptuch, Ewa Filipowicz, Piotr Zgorzelski, Lucyna Boguszewska, Janusz Lewandowski, Jakub Gwit, Joanna Tylkowska, Tomasz Łuczak.
W latach dziewięćdziesiątych nastąpiły znaczące zmiany w formule pracy baletu. Zespół chciał wyzwolić się z klasycznych ram, widząc w tym swoją artystyczną szansę i spróbował smaku nowej stylistyki i modernistycznej ekspresji. Z takimi inspiracjami powstały spektakle Tolerancja, Jedna ziema i Miłość, flamenco, Gershwin, także bardzo kontrowersyjny – Żegnaj Polsko. Nie sposób było jednak odrzucić tego, do czego przez dziesiątki lat przyzwyczajali publiczność choreografowie, stąd w repertuarze pojawiały się również pozycje klasyczne, jak Coppelia, Dziadek do orzechów, a także wieczory straussowskie, jak Nad pięknym modrym Dunajem.
Wzbogacając ofertę artystyczną Opera na Zamku przygotowywała również koncerty, pojedyncze spektakle i cykle tematyczne. Po raz pierwszy zostały zorganizowane w kwietniu 1993 roku, z okazji obchodów siedemset pięćdziesięciolecia nadania Szczecinowi praw miejskich (koncert z udziałem Wiesława Ochmana). Potem przyszedł czas na wykonania dzieł wokalno-instrumentalnych – Requiem Verdiego (w pażdzierniku 1997 i listopadzie 2001 roku), Requiem Foure (listopad 2000 roku) i Requiem Mozarta (1998 ) w Bazylice Archikatedralnej św. Jakuba, a później w kościele Chrystusa Króla w Świnoujściu. Wykonaniu dzieł sprzyjała udana współpraca ze Szczecińskim Chórem Chłopięcym Słowiki, Chórami Stowarzyszenia Śpiewaczego Politechniki Szczecińskiej i Pomorskiej Akademii Medycznej. Opera na Zamku wielokrotnie współuczestniczyła w organizacji Festiwalu Muzyki Współczesnej im. W. Lutosławskiego, w ramach którego wykonano m.in. Angelus i Exodus Kilara oraz Loterię na mężów Szymanowskiego.
Wiele ważnych wydarzeń warto zachować w pamięci, wśród nich – światowe prawykonanie koncertowe z akompaniamentem fortepianu operetki Szymanowskiego Loteria na mężów (w listopadzie 1999 roku). Znaczącym, wymagającym dużego zaangażowania i efektownym wieloczęściowym widowiskiem stał się festiwal arii z oper G. Verdiego Viva Verdi, przygotowanym w setną rocznicę śmierci kompozytora. Podczas dziesięciu koncertów wykonano ponad sto dwadzieścia arii i scen z najpopularniejszych i najlepszych oper włoskiego mistrza, największego konkurenta Richarda Wagnera. Publiczność bardzo zainteresował także cykl dziesięciu koncertów Królowie operetki, prezentujących duety z blisko trzydziestu operetek.
W roku 2000 Warcisław Kunc zainicjował cykliczne przygotowanie VIP Premiery, przedsięwzięcia mającego na celu integrowanie różnych środowisk województwa zachodniopomorskiego. Pierwsza premiera w roku dedykowana jest osobie „szczególnej”, o dużym dorobku naukowym lub twórczym, powszechnie szanowanej, a wskazanej przez kapitułę złożoną z rektorów wyższych uczelni województwa, dyrektora opery oraz dotychczasowych laureatów. Beneficjentami VIP Premiery byli dotychczas prof. Jan Lubiński, Anna Augustynowicz, prof. Kazimierz Kałucki, prof. Jan Szyrocki, Marzenna Górska, prof. Janina Jasnowska, Tomasz Banach i Marcin Raciborski.
Poszukiwanie nowych przestrzeni do prezentację sztuki muzycznej interesowało Warcisława Kunca przez wszystkie lata jego kadencji. W czerwcu 2002 roku miała miejsce szczególna premiera Toski Pucciniego. Każdy akt tej opery zainscenizowany został w innym miejscu (Kościół św Jana Ewangelisty, Aula PAM, Dziedziniec Poczty przy ul. Dworcowej). W lipcu 2002 na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie odbył się pierwszy koncert dedykowany Tym, którzy nie powrócili z morza. Rokroczna kontynuacja nocnych spotkań muzycznych w nadzwyczajnej atmosferze szczecińskiej nekropolii stała się już tradycją wpisaną w szczecińskie Dni Morza. Requiem Mozarta zabrzmiało trzykrotnie (w 2003, 2004 i 2006 roku), Requiem Verdiego wykonano w czerwcu 2005 roku, a dwa lata później Requiem dla pewnej Polki i Good Night Góreckiego. Warcisław Kunc w wyniku konfliktu z zarządem województwa przestał być dyrektorem Opery na Zamku z końcem 2004 roku.
Następne siedem premier przypada na dyrektorską kadencję Marka Sztarka, współpracującego z Jackiem Kraszewskim, tym razem jako dyrektorem artystycznym. W 2005 roku światła scenicznej rampy ujrzały: Opowieści Hoffmanna Offenbacha (kier. muz. W.Kunc), dwie jednoaktowe opery: Rycerskość wieśniacza Masacagniego i Pajace Leoncavallo oraz Mądra Orffa w dwóch wersjach – z udziałem orkiestry symfonicznej bądź dwóch fortepianów i perkusji. Spektakularnym sukcesem stało się wykonanie Requiem Polskiego Pendereckiego z okazji rocznicy Grudnia ’70, zaprezentowane w Stoczni Nova (w 2007 roku). Pod batutą kompozytora wystąpiły połączone orkiestry Opery na Zamku i Filharmonii Szczecińskiej wraz z chórami: Polskiego Radia w Krakowie, Stowarzyszenia Śpiewaczego Politechniki Szczecińskiej oraz Opery na Zamku. W roku 2006 wystawiono jeszcze trzy premiery - Wiedeńską krew, operetkę Johanna Straussa II i Kopciuszka, balet Prokofiewa oraz Rendez-vous z Mozartem, Galę Inaugurującą Jubileuszowy Sezon Artystyczny pod kierownictwem muzycznym Jacka Kraszewskiego.
Po premierze operetki Kraina uśmiechu Lehara, przygotowanej z okazji jubileuszu pięćdziesięciolecia Opery na Zamku, na skutek nagłej rezygnacji Marka Sztarka i Jacka Kraszewskiego, w lutym 2007, pełniącą obowiązki dyrektora szczecińskiej sceny została, dotychczas kierująca Działem Technicznym, Teresa Superson. Wpisała się w poczet dyrektorów zamkowej sceny udaną premierą Wesela Figara Mozarta (kier. muz. J. Kraszewski). Konkurs na nowego dyrektora Opery na Zamku wygrał Warcisław Kunc, który ponownie objął kierownictwo teatru w czerwcu 2007r.
19 stycznia 2008 po raz pierwszy w Szczecinie po 1945 roku zabrzmiała wielka komedia muzyczna Richarda Straussa Kawaler srebrnej róży.
Z takim dorobkiem można z poczuciem dumy i głębokiej satysfakcji wejść w kolejne pięćdziesięciolecie, mając niepłonną nadzieję na kolejne sukcesy i miłość wiernych melomanów.
http://www.opera.szczecin.pl/